Porysowane drzwi, rdza pożerająca progi albo klapę bagażnika? Nie wystarczy zabezpieczyć przed rdzą. Żeby samochód nie straszył swoim wyglądem, warto pomalować uszkodzenia. Niestety wybór lakieru metodą „na oko” jest wybitnie mało skuteczny.
Nawet jeśli znasz numer albo nazwę lakieru, niewiele ci to pomoże. Lakier po roku lub dwóch jest już wyraźnie wyblakły, więc jeśli domalujesz cokolwiek oryginalnym kolorem, i tak będzie widać różnicę. Może nie będzie ona raziła w oczy, ale na pewno będzie widać, który lakier został położony później. Najlepszym sposobem dobierania lakieru jest wizyta w lakierni z przynajmniej fragmentem oryginalnej powłoki. Komputerowe systemy doboru koloru są w stanie odtworzyć praktycznie dowolny kolor, jednak muszą najpier otrzymać wzorzec. Zresztą, nawet wprawny lakiernik wymiesza różne farby i uzyska odcień inny tylko w takim stopniu, że jedynie komputer odczyta różnicę.
Niestety, wizyta w lakierni to nie koniec, bo nawet jeśli dobierzesz lakier, jego odcień może też zależeć w niewielkim stopniu od warunków, w jakich będziesz go nakładał. Od razu powiedzmy to jasno – garaż jest do tego celu miejscem beznadziejnym. Zapylony, często ciemny, źle wietrzony nie umożliwia prawidłowego nałożenia lakieru. Jeśli masz do pomalowania tylko jakąś określoną część, najlepiej będzie ją zdemontować, przygotować do lakierowania i odstawić do lakierni w całości. To co prawda podniesie koszt malowania, ale jeśli zależy ci na efekcie, to lepszego rozwiązania znaleźć się nie da. Możesz też zapewne umówić się z lakiernikiem, że to on sobie przygotuje powierzchnię do nałożenia lakieru, ale wtedy zapłacisz jeszcze więcej, a efektu w ten sposób już i tak nie poprawisz. Samo dobranie lakieru do auta do nie wszystko – trzeba jeszcze je umiejętnie pokryć tym lakierem.